Teneryfa 2020 - cudowny czas samotności - dzień 4
A co tam jeszcze na tej wyspie ciekawego?
Na początku miasteczko San Juan de la Rambla, w pobliżu którego jak zasłyszałam jest świetny punkt do popływania, taka zamknięta zatoczka utworzona przez zastygniętą lawę...
No i to prawda, Charco de la La Laja było na szczęście otwarte, chociaż na górze stał strażnik w masce i przestrzegał, żebyśmy nosiły te szmaty w trakcie zejścia do basenu. W wodzie na szczęście tego wymogu nie było... wot, i logika...
,
Plusem było to, że na dole osób parę ledwie i pływało się świetnie !
Jeszcze droga w górę, rzut oka na oczko wodne i ocean zaraz za nim i marsz do miasteczka.
Jest tu starówka uznana za Dobro Dziedzictwa Kulturowego, wiele pięknych zadbanych domów, uliczek opadających do oceanu, stary kościół, nic oszałamiającego, ale miejsce na piękny spacer z widokami.
Z domów wysoko na klifie rozciąga się wspaniała panorama.
Zabytkowy dom rodziny Oramas z XVIII w. jest pięknym przykładem kanaryjskiej architektury.
Położony jest przy głównym placu miasteczka, w sąsiedztwie uroczego XVI w. kościoła Jana Chrzciciela, od którego swoją nazwę wzięła cała miejscowość.
Spacer urokliwymi uliczkami...
Ah.. te widoki !
Następny przystanek to ukłon w stronę przyjemności plażowania (na chwilę, żeby nie było, że tylko drzewa i mury... ) - Playa de San Marcos.
Na przylądku ponad plażą świetnie położony hotel.
Akurat taka miejscowość, żeby godzinkę popływać, godzinkę poleżeć, lody zjeść i ruszyć dalej.
Następny przystanek to kolejne, znane z uroku miasteczko Los Silos, również z piękną starówką, zorganizowaną wokół centralnego placu Plaza de la Luz. Ciekawa nazwa tego skweru - Plac Światła łączy się bezpośrednio z XVI w. kościołem tu stojącym pw. właśnie Pani Światła (Nuestra Seniora de la Luz). Nazwa wzięła się od wizerunku, który został znaleziony na wybrzeżu w XVI w. przez portugalskiego rybaka. Ten żółty budynek zaraz obok kościoła to dawny klasztor San Sebastian z połowy XVII w., obecnie mieszczący biblioteką publiczną, sale wystawowe itp.
Na szczęście zachowano piękny klasztorny dziedziniec z oryginalnymi drewnianymi krużgankami.
Sam centralny skwer jest pięknie utrzymany, z dużą altaną pośrodku, gdzie w dawniejszych czasach w dni świąteczne grała orkiestra...
Wokól placu ciekawe historyczne domy.
,
A po południu z gór zaczęły spływać mgły...
Mgły jednak nie przeszkodziły mi w dotarciu do ostatniej miejscowości w tym dniu - Buena Vista del Norte. Tu się kończy droga dla samochodów, a z samego miasteczka można w normalnych czasach można dojechać autobusem na Punta de Teno, najbardziej na zachód wysunięty cypel Teneryfy, słynny ze swoich widoków. Ja musiałam się zadowolić samym miasteczkiem, bo autobus nie chodził, a droga była zamknięta... Czasem tak bywa...
Miasteczko również historyczne, jednak mniej zadbane i moim zdaniem mniej ciekawe niż Los Silos. Ale rzucić okiem było warto. Też było zbudowane wokół centralnego placu Plaza de Remedios, którego nazwa, a jakże by, pochodzi od stojącego tam kościoła Nuestra Seniora de Remedios z 1518 r. Niestety był zamknięty...
Podobnie jak w Los Silos, pośrodku placu stoi altana. Skwer jest zadbany, pełen zieleni i można tu było przycupnąć na krótki odpoczynek przy kawie i słodkościach.
Spacer uliczkami miasteczka dostarczył jeszcze paru pięknych przykładów architektury, a potem trzeba się było zawinąć i ruszyć w drogę powrotną, szczególnie, że zaczęła nas opatulać mgła..
,
Komentarze
Prześlij komentarz