Teneryfa 2020 - cudowny czas samotności - dzień 2

Wokół wyspy

Tamtego pamiętnego lata 2020 jednak nie wszystkie miejscowe firmy turystyczne były zamknięte i udało mi się pojechać w 2-dniowy objazd wyspy z paroma innymi nawiedzonymi turystami. Zabrało nas na wycieczkę miejscowe biuro turystyczne prowadzone przez Polaków. Zamiast dużego autokaru pojechaliśmy busikiem na parę osób, ale było i komfortowo i kameralnie i sympatycznie. 

Pierwszym przystankiem na naszym szlaku była dawna stolica całego archipelagu Wysp Kanaryjskich - San Cristobal de La Laguna, znane powszechnie jako po prostu La Laguna. Miasto założono ok. 1497 r. nad jeziorem połączonym z oceanem kanałem. Jednak dziś nie ma po nim śladu, bowiem zostało osuszone i zabudowane w pierwszej połowie XIX w. Tu ma też swoją siedzibę pierwszy kanaryjski uniwersytet założony w 1701 r. 

Starówka pełna jest zabytkowych siedzib kolonialnych, kościołów, przy głównym placu miasta Plaza del Adelantado można zobaczyć imponujący klasztor Santa Catalina de Siena, którego charakterystycznym punktem jest położona wysoko na murach piękne wykonana kryta loggia, z której zakonnice mogły rzucić okiem na świat zostawiony za bramami. Od swojego powstania w 1611 r. po dziś dzień należy do sióstr z zakonu dominikanek. 

Sam główny plac, zanurzony w zieleni, wziął swoją nazwę od zdobywcy Teneryfy Adelantado (tytuł) Alonzo Fernandeza de Lugo. Wokół placu są ważne budynki, w tym Ratusz i nowoczesne budynki Sądu. Pośrodku w 1870 r. postawiono piękną marmurową fontannę zachowaną do dziś. 



Klasztor św. Katarzyny ze Sieny



Z tej zabudowanej loggi zakonnice mogły przyglądać się życiu miasta pozostając w ukryciu.


Ratusz miasta


I jeszcze jeden piękny budynek przy tym placu - Palacio de Nava, rozpoczęty w 1580 r., ale ostateczny kształt przybrał po przebudowie w 1770 r. przez kolejnego właściciela Tomasa Nava y Grimon. Obecnie niestety trochę zaniedbany... 


Z tego miejsca zanurzyliśmy się w starówkę. Na początku zwiedziłam piękny dom kolonialny, Casa Alvarado-Bracamonte, nazwanego od swojego pierwszego właściciela Diego Alvarado-Bracamonte, swego czasu gubernatora i zwierzchnika sił zbrojnych wysp La Palma i Teneryfy. Dom zbudowany w latach 1624-1635, jest wspaniałym przykładem archtektury wyspy z tamtego okresu. W czasie mojego pobytu była tam wystawa tradycyjnych strojów różnych regionów wysp.

Na szczególną uwagę zasługują elementy wykonane z czerwonego kamienia wulkanicznego, jak też piękna snycerka drewniana pochodząca z czasu budowy tego domu. 
Drewnem powszechnie wykorzystywanym w budownictwie była endemiczna sosna kanaryjska, bardzo wysoko ceniona ze względu na swoją niezwykłą odporność na wysokie temperatury.







Następnym przystankiem był najstarszy kościół La Laguny - Nuestra Seniora de la Concepcion z 1558 r. widoczny z daleka dzięki wspaniałej kamiennej dzwonnicy. Pland dnia niestety nie pozwolił nam zwiedzić kościoła od środka. 


Kościół jest położony blisko innych budynków, więc dla lepszej orientacji ustawiono jego makietę. 


Następnie przeszliśmy przez centrum starego miasta do znacznie młodszej i dla mnie mniej interesującej katedry, będącej kościołem biskupim dla całej Teneryfy. 


Tu jest włożona pomiędzy płyty placu mapa pokazująca, gdzie w XVI w. było jezioro i kanał łączący z oceanem, którym wpływały do miasta statki. 

,

Idąc uliczkami starówki... 





... dochodzimy do katedry ukończonej w 1915 r. w stylu neogotyckim.  







Bardzo częsty motyw Matki Boskiej Bolesnej z sercem przebitym sztyletem.


Kolejną piękną dzwonnica może się pochwalić kościół Św. Augustyna, z którego oprócz dzwonnicy zostały jedynie mury zewnętrzne, reszta spłonęła w pożarze już w 1964 r. tak doszczętnie, że nie odbudowano go. Klasztoru augustynów, do którego przynależał, dawno już nie było, to i kościół okazał się zbędny... 




Wspaniała dracena (smocze drzewo) przy wejściu do dzwonnicy i kościoła.


I tyle zostało... 


Na dłużej zatrzymaliśmy się w Muzeum Historii i Antropologii, mieszczącym się w renesansowej siedzibie rodu Lercaro - Casa Lercaro. Już nie pamiętam wiele z wykładu przewodnika, ale sama architektura była wspaniała, a zachowane w stajniach powozy - zobaczcie sami ...


Ja jako dodatek do architektury... 





I dalej marsz uliczkami na Plaza del Cristo, jeden z głównych placów miasta, gdzie w normalnym czasie jest targ pod otwartym niebem, jak też w hali targowej, gdzie można dostać oryginalne produkty wyspy, jak wspaniałe sery, wina, owoce i czego jeszcze tam dusza zapragnie. Plac założony już w XVI wieku, położony jest już na obrzeżu starego miasta i kiedyś był placem ćwiczeń wojskowych. 
Jego nazwa pochodzi od sankturium (Sanctuario) del Cristo, kościoła z 1580 r. będącego częścią pierwszego klasztoru franciszkanów na Teneryfie. Najcenniejszym skarbem sanktuarium jest umieszczona na głównym ołtarzu rzeźba Chrystusa na krzyżu z XVI w. przez całe wieki otaczana tu specjalnym kultem. 


Plaza del Cristo


Sanctuario del Cristo 












I tym sposobem nasz pobyt w La Laguna dobiegł końca, a czekała nas przeprawa na drugą, upalną stronę wyspy do La Candelaria, swoistej Częstochowy Wysp Kanaryjskich, miejsca słynącego z cudownego posążku Matki Boskiej. Tutejsza bazylika jest celem największych pielgrzymek archipelagu 2 lutego i 15 sierpnia każdego roku. 
Samo miasteczko obecnie znane jest także z szeregu posągów stojących nad brzegiem morza, upamiętniająych lud Guanczów zamieszkujący Wyspy Kanaryjskie przez przybyciem Hiszpanów. Posągów jest 9 i przedstawiają symbolicznie 9 ostatnich władców krain, na które była podzielona w tym czasie Teneryfa.

Pierwsze wrażenie z Candelarii to uderzenie gorąca, jak pięścią prosto w twarz w momencie wysiadania. Powiedzieć, że w porównaniu z północną stroną wyspy tu jest cieplej, to duże niedopowiedzenie. Ponad 40 stopni w pełnym słońcu, tak że miało się wrażenie, że ten upał można dosłownie kroić nożem. Lekka bryza znad oceanu niewiele pomagała. Stąd też nie przyglądałam się długo posągom, ale uciekłam w cień i chłód bazyliki. Kościół w obecnym kształcie powstał stosunkowo niedawno (1959), na miejscu poprzedniego, który spłonął w 1789 r. Swoim stylem bazylika świadomie nawiązuje do historycznych form kościołów na Wyspach Kanaryjskich, w tym najmocniej do baroku. 

Candelaria związana jest z figurą Matki Boskiej trzymającej Dzieciątko, a w drugiej ręce świecę (stąd nazwa sanktuarium od słowa świeca). Figurka przypłynęła tu jeszcze przez podbojem hiszpańskim i była czczona przez ludność miejscową jako wyobrażenie ich bogini Chaxiraxi. Po przybyciu Hiszpanów została rozpoznana jako figura Marii i od zaraz (od  podbicia wysp w 1497 r. ) na jej cześć organizowano święto w dzień Matki Boskiej Gromnicznej, a potem doszły kolejne obchody 15 sierpnia Święto Wniebowzięcia). Oryginalną figurę zabrał ocean w 1826 r., tak jak i ocean ją przyniósł wieki wcześniej. Kopia jest umieszczona nad głównym ołtarzem. Zgodnie z zaczerpniętą z Hiszpanii tradycją figura jest ubierana w piękne szaty. 

Bazylika na 5000 osób i wielki plac przed nią, szczególnie gdy prawie nie było tam nikogo, robiły zwielokrotnione wrażenie. 




Przedstawienie wniebowzięcia NMP przed bazyliką, przy fontannie widocznej powyżej. 


Nawa główna i centralny ołtarz w tle.


Czarna Madonna z Candelarii.


Kaplica w której przechowywano figurę po spaleniu poprzedniego kościoła, stąd też zabrał ją ocean.


Posągi 9 wodzów Guanczów


I tak pierwszy dzień objazdu dobiegł końca. Z ulgą przywitałam chłodniejszą północną stronę. 
Następny dzień to historyczna stolica Teneryfy La Orotrava, wulkan Teide i inne atrakcje.


,



























Komentarze

Popularne posty z tego bloga