Wędrówki po północnej Italii - dzień 3. 

Potężny Mediolan. 

W zasadzie Mediolan tylko polizałam... Potężne i starożytne miasto tylko zamrugało do mnie, ale cóż... czasu nie da się rozciągnąć, a ja musiałam dojechać na nocleg w okolice Genui, więc miałam na Mediolan tylko pół dnia. W zasadzie to wolałabym spędzić te parę godzin w Pawii, cudownej stolicy Longobardów, ale nie zawsze uda się przeforsować swój punkt widzenia... Tak, słynna katedra w Mediolanie w stylu płomienistego gotyku, słynna Galeria Wiktora Emmanuela II, Zamek Sforzów, kościół Matki Boskiej Łaskawej z najbardziej znanym freskiem Leonarda da Vinci - Ostatnią Wieczerzą... tak więc jest to punkt obowiązkowy, a że mnie ciągnie do wcześniejszych epok i zabytków, to już inna sprawa...
Samo miasto, drugie największe we Włoszech po Rzymie, liczy sobie ok. 1,4 miliona mieszkańców, nie jest więc jakimś straszliwym molochem. Niewątpliwie jest magnesem na turystów, których przybywa tu rocznie do 9 milionów !
Założony przez Galów Insubrów w VI w pne, na arenę dziejów wkroczył, jako Mediolanum, stając się największym ośrodkiem miejskim północnej Italii w czasach Rzymu. Ogromnie zyskał na ważności gdy cesarz Dioklecjan przeniósł do niego z Rzymu stolicę Zachodniego Imperium Rzymskiego. To tu Konstantyn Wielki wydał swój Edykt Mediolański w 313 r. zrównując chrześcijaństwo w prawach z innymi religiami w państwie. Czasy jego starożytnej wielkości skończyły się w 402 r ne. gdy stolicę przeniesiono do Rawenny, a zagłada przyszła w 538 r ne, gdy został zdobyty i doszczętnie złupiony przez Gotów. Longobardowie, następni zdobywcy i władcy północnej Italii, nawet o nim nie myśleli jako o swojej stolicy, lecz ustanowili ją w nieodległej Pawii.
Zamożność i znaczenie wróciło jednak do miasta. W XI i XII w. Mediolan stał się na powrót ważnym centrum handlowym i zaczął powiększać swoją władzę walcząc o terytoria z innymi okolicznymi miastami, w tym z Pawią i opisywanym przeze mnie w poprzednich postach Como. Przyniosło to konflikt z cesarzami niemieckimi i zburzenie miasta w 1162 r. przez cesarza Fryderyka Barbarossę. Jednak Mediolan podniósł się po raz kolejny i przez następne dwa wieki budował swoje znaczenie i dobrobyt.
W 1329 r. ród Visconti zdobył panowanie nad miastem i rozpoczął ekspansywną politykę, doprowadzając do powstania potężnego księstwa Lombardii. W 1450 r. po bezpotomnej śmierci ostatniego Visconti władzę przejęli Sforzowie (z tej rodziny była nasza królowa Bona). Ich panowanie to szczyt potęgi i wspaniałości miasta. To w tym okresie da Vinci tworzył i mieszkał w tym mieście, to tu można oglądać jego Ostatnią Wieczerzę i bogate muzeum poświęcone jego pracy i twórczości.
W 1535 r. księstwo i miasto przeszły pod panowanie Hiszpanów, potem Austrii, a w końcu w 1861 r. włączono je do świeżo powstałego Królestwa Włoch. I wtedy zaczęła się trzecia zlota epoka w dziejach miasta, które stało się potężnym centrum przemysłu, fiansów i handlu. Zrealizowano szeroko zakrojoną przebudowę miasta, powstały słynne budowle, jak teatr La Scala, Galeria Wiktora Emmanuela II i całe centralne dzielnice zabudowane w stylu Art Nouveau.
To taka krótka galopada po ponad 2500 latach istnienia miasta...
Jak wspomniałam, ja dałam radę tylko dotknąć jego historii i myślę, że muszę tam jeszcze wrócić...
Dziś opowiem o tym co zobaczyłam...

Na pierwszy ogień poszedł Zamek Sforzów, wspaniała budowla o wyraźnie renesansowych rysach, reprezentacyjna i obronna zarazem. To tu gościł Leonardo da Vinci malując Cecylię Gallerani, znaną nam jako Dama z Łasiczką...
To stąd wywodziła się nasza królowa Bona, choć nie długo dane jej było mieszkać w rodowej siedzibie...




Na jednym z kapiteli herb rodu Viscontich, potem dokooptowany do herbu Sforzów - smok pożerający dziecię...


Pierwszy wewnętrzny dziedziniec za wspaniałą główną bramą wjazdową..


Głowna brama wjazdowa, widok od strony miasta


Też sobie tu chętnie na chwilę przysiadłam...


Potem spacerem przez centrum miasta na Plac Katedralny aby zobaczyć słynną mediolańską katedrę. Trafił nam się niestety pochmurny dzień więc katedra nam sie nie "zapaliła" w słońcu.
Ale wrażenie i tak zrobiła....
Podobnie jak katedrę w Como budowano ją od 1386 r. przez kolejnych pięć stuleci...
Ale wnętrze znacznie mniej do mnie przemówiło niż katedry w Como... jakoś było znacznie bardziej puste i jakby .... ogołocone...


Dla mnie najbardziej imponujące były odlane z brązu główne drzwi do katedry.


Na Placu Katedralnym stoi potężny pomnik Wiktora Emannuela II - pierwszego króla zjednoczonych Włoch.



A wychodząc z katedry, po prawej stronie znajduje się słynna Galeria również pod auspicjami Wiktora Emannuela II ukończona w 1877 r.


Wnętrza rzeczywiście są imponujące, podobnie jak ceny...


Po przejściu przez Galerię dochodzimy do Piazza della Scala, by rzucić okiem na jeden z najsłynniejszych teatrów operowych świata. La Scala oznacza schody, ale nie o ten element architektoniczny tu chodziło, lecz od fundatorki kościoła Beatrice della Scala, do którego należał pierwotnie ten teren.


Po drugiej stronie placu jest wejście do Muzeum Leonardo da Vinci, którego niestety nie widziałam tym razem. Ale już wiem, gdzie jest...
Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, może jak będzie bardziej słonecznie...





Komentarze

Popularne posty z tego bloga