Miasto pośrodku gajów oliwnych... 

Tak, miejsce o którym dziś opowiem stało pośrodku setek kilometrów kwadratowych wspaniałych gajów oliwnych... Nazywało się Thysdrus i na początku było małym miasteczkiem o berberyjskich i punickich korzeniach... Po wygranych wojnach punickich zaczęła się jego romanizacja i jednocześnie zyskiwało na znaczeniu, głównie dzięki poszerzającemu się areałowi upraw drzew oliwnych. Tereny dzisiejszej Tunezji były wtedy bardziej wilgotne, ale rolnictwo opierało się też na przemyślanych systemach gromadzenia i rozprowadzania wody. To ich zniszczenie w późniejszych wiekach spowodowało, więcej niż zmiany klimatu, przekształcenie się tych terenów w pustynniejące pastwiska... 
Szczyt swojej świetności osiągnęło Thysdrus w końcu II i na początku III w ne, gdy na tronie Imperium Rzymskiego zasiadali przedstawiciele dynastii Sewerów, której założyciel Septymiusz Sewer właśnie z Afryki Północnej (obecnej Tunezji) się wywodził. I nie zapomniał o krainie swojego urodzenia... 
W apogeum swojego rozkwitu Thysdrus rywalizował z Hadrumetum (obecne Sousse) o miano drugiego co do ważności ośrodka miejskiego Afryki Północnej po Kartaginie. Świadectwem wielkości i zamożności miasta był zbudowany tu na początku III w ne.potężny amfiteatr gdzie na trybunach mogło zasiąść do 30 000 ludzi ! Dziś stadion na 10 000 to już osiągnięcie, a tu, w prowincjonalnym mieście stał sobie amfiteatr na 30 000... 
Dziś nikt nie wie, co to Thysdrus, chociaż dziesiątki tysięcy ludzi co roku spaceruje po jego kamieniach. Przyjeżdżają zobaczyć wspaniały amfiteatr w El-Jem... i niektórzy zastanawiają się, po cholerę ci starożytni postawili go pośrodku takiego pustkowia.... 
Cóż, miasto zostało zdobyte i splądrowane w połowie III w, w czasach złych dla Imperium, gdy kolejni cesarze zjawiali się i znikali jak kukiełki w teatrzyku, ale kampanie o ich osadzenie lub zdetronizowanie były krwawe i długotrwałe. Miasto już nigdy nie odzyskało swojej świetności, coraz mniej dbano o gaje oliwne, klimat się zmieniał, systemy zbierania wody popadały w ruinę, potem przyszli Wandale i Arabowie... W X w. ogromne masy materiałów budowlanych pochodzących z rozbieranych budowli przeznaczono na wznoszenie Kairouanu, a o mieście pamięć zaginęła... 
Dopiero w XIX w. przybywający do Tunezji Francuzi ze zdumieniem odkryli na środku pustkowia dumne pozostałości wspaniałego amfiteatru... 
Dziś ściągają tam liczni turyści podziwiać zrekonstruowany zabytek. Nieliczni bardziej ciekawscy mogą także odwiedzić muzeum Thysdrus zorganizowane na wzór i z częściową rekonstrukcją rzymskiej willi Są tam wspaniałe mozaiki, rzeźby i inne dzieła sztuki pozyskane w wykopaliskach. Można się przejść między fundamentami kolejnych ogromnych willi... A w drodze powrotnej zajrzeć do starszego amfiteatru.... 
Warto wyściubić nos poza program standardowej wycieczki... 






Monumentalna przeszłość góruje nad teraźnieszością... 


Zachwyca... 


.... i daje do myślenia nad przemijalnością świata... 



I my staramy się uwiecznić... 


Amfiteatr w wiekach upadku służył też jako twierdza, ten wyłom w jego murach jest tego świadkiem. 


Jedno z wielkich wyjść na arenę - z ciemności w jasność.


Częściowo zrekonstruowana widownia.


Przez jeden z łuków można spojrzeć na rozpościerające się u stóp miasteczko.


A tak to wyglądało 1700 lat temu.... 


Muzeum miasta Thysdrus jest w częściowo zrekonstruowanej rzymskiej willi. 


Niestety posągi potraciły głowy.... 

 
Ale mozaiki ocalały w pełnej krasie... 


 Niektóre przemieściły się co prawda z podłóg na ściany, ale dzięki temu można je lepiej podziwiać... 


Inne pozostały na miejscu w kolejnych wspaniałych willach.. 

 
A na koniec odwiedziliśmy starszy amfiteatr, wbudowany we wzgórze... 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga