Kartagina - reaktywacja....



I tak to właśnie było... Po końcu wojen punickich, po zajęciu Kartaginy zwyciężcy Rzymianie nie zostawili z miasta kamienia na kamieniu, a na koniec zaorali i posypali solą... 3 wojny, Hannibal, ponad stulecie zmagań dały im w kość, a jednocześnie zahartowały i rozszerzyły granice Rzymu... Nic dziwnego, że Kartaginy mieli dość i chcieli zatrzeć ślady istnienia miasta... 
Ale... w Rzymie ciągle rodzili się ludzie patrzący na świat w nowy szerszy sposób. Tak patrzył Cezar, ponad uprzedzeniami i goryczą poprzednich pokoleń, chociaż współcześni mu w dużej mierze zajmowali się głównie rzucaniem mu kłód pod nogi. Miał gość parę i odporność... I przybył do Afryki. spojrzał na teren gdzie kiedyś było wielkie miasto, na pozostałości wspaniałych portów - wojennego i handlowego, na wzgórze górujące nad miastm z pięknym widokiem na zatokę i morze... i pomyślał, że to zbyteczne marnotrawstwo. I tak Kartagina zmartwychwstała, w drugiej dumnej i potężnej odsłonie - jako rozległe, przemyślane rzymskie miasto. 
Starannie zaplanowana na siatce biegnących prosto ulic, ze wszystkimi dobrodziejstwami w jakie wielkie rzymskie miasto miało być wyposażone, szybko awansowała do pierwszej piątki największych i najzamożniejszych miast Imperium, z ludnością liczącą setki tysięcy mieszkańców.... Znów na wzgórzu Byrsa dumnie odbijały światło mury świątyń, siedziby prefekta, a mieszkańcy pracowali, handlowali, wypływali z odbudowanych portów w długie rejsy, a w wolnych chwilach uczęszczali do term, teatru, amfiteatru, odeonu, czy hippodromu... 
Przetrwała najazdy Wandalów, stając się na 100 lat stolicą ich królewstwa, potem wróciła w objęcia Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego za czasów chwalebnego panowania Justyniana dzięki geniuszowi wojennemu jego wielkiego wodza Belizariusza.
Dopiero najazd kolejnych barbarzyńców - tym razem głoszących dżihad wyznawców islamu - położył ostatecznie kres istnieniu wielkiego centrum cywilizacji.
Znów Kartagina musiała być zburzona. Należało ją unicestwić aby zadać skuteczny cios chrześcijańswu. którego była ważnym ośrodkiem w Afryce północnej.  Po 750 latach istnienia jako rzymskie centrum władzy i kultury Kartagina przestało istnieć. Najeźdcy zburzyli jej mury obronne, zniszczyli sieć wodną i kanalizacyjną, unicestwili porty...  Tym razem się już nie podniosła.... Aby dokładnie odciąć się od przeszłości i napisać zupełnie nowy rozdział centrum władzy i kultu zbudowano od nowa w pobliskim Tunisie... 
Jeszcze przez jakiś czas fragmenty dawnej Kartaginy były zamieszkane, do 1270 r. wykorzystywano wzgórze Byrsa jako fortecę, a potem Kartaginę zasypał pył zniszczenia i zapomnienia.
Wiele wieków później, poczynając od połowy XIX w. najważniejsze rody Tunisu zaczęły wznosić na ruinach Kartaginy letnie pałace, takie jak pałac Zarrouk, położony zaraz obok ruin monumentalnych term antoniańskich. Mimo swojego niewątpliwego piękna to tylko cień dawnej chwały wielkiej metropolii... Podobnie jak wybudowany na starożytnych ruinach pałac prezydencki Habiba Bourghiby, na miarę jego kultu własnej jednostki... 




     Poniżej szczytu Byrsa rozciągało się Forum Romanum z najważniejszymi budynkami publicznymi.


Forum raz jeszcze... 



Mapa zabytków rzymskiej Kartaginy. 


Rzymska Kartagina - plan miasta.


Monumentalne termy Antoniańskie, wybudowane za panowania Antoniousa Piusa (połowa II w ne). Największe termy poza Italią.



Termy - odsłona 2.


Plan term. 


Termy - odsłona 3.


Starożytny port wojenny - to stąd przez prawie 1500 lat wypływały dumne okręty wojenne Kartaginy i Rzymu... 



A dziś pływają takie oto łódeczki, a brzegi zabudowują wille bogatych Tunezyjczyków... 


Starożytny port wojenny - ujście do morza. 


Starożytne porty Kartaginy wczoraj (III w pne) i dziś (XXI w ne)... hmm, bez komentarza... 


Pałac Zarrouk, połowa XIX w. dwa kroki od term... na drugim brzegu rzeki dziejów.... 



Pałac Zarrouk - wnętrza (1).



Pałac Zarrouk (2).


Pałac Zarrouk (3).

Kartagina - słodko-gorzka.... Monumentalna, tragiczna, wielowarstwowa.... punicko-rzymski feniks z popiołów... znów kwitnie willami i prezydenckimi pałacami.... 
Cóż, nam czas dalej jechać przed nami piękny i rzadko uczęszczany przez turystów półwysep Bon (Cap Bon). 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga