Byrsa - historia dwóch płomieni...

To tu, na wzgórzu Byrsa rozpoczęła się i zakończyła historia punickiej Kartaginy. O początkach opowiada epos Wergiliusza Eneida, która dla Rzymian była tym czym Iliada dla Greków, mitem założycielskim ich wielkiego miasta. Ale Eneida to także opowieść o początkach innego wielkiego imperium - Kartaginy. Jego opowieść o początkach Kartaginy jest wsparta pismami żyjącego w tym samym czasie rzymskiego historyka Gneusa Pompeiusa Trogusa. A może to na kanwie jego pism Wergiliusz oplótł swój epos... 
W każdym razie o Elissie wspominał już grecki historyk Timeus w III w pne, a zarówno jej imię, jak i jej brata jest potwierdzone w liście królów Tyru w dziele greckiego historyka Menandra z Efesu (II w pne).
Królowa Dido (Elissa) miała uciec z Tyru po tym jak jej brat, Pygmalion, zamordował jej męża chcąc usunąć rywala do władzy i zagarnąć jego bogactwa. Wraz z garstką zwolenników Elissa w końcu wylądowała na wybrzeżu dzisiejszej Tunezji i poprosiła miejscowego berberyjskiego króla Iarbasa o skrawek lądu dla uciekinierów. Król zgodził się dać jej tyle ziemi, ile będzie mogła zakryć skórą wołu, więc pomysłowa królowa pocięła skórę na wąskie paski, którymi otoczyła wzgórzei tak powstał zalążek wielkiego imperium.... A nazwa Byrsa oznacza właśnie skórę... 
Niestety, Elissie szczęście nie było pisane. Pomijam tu wersję z Eneidy, gdzie postacią wiodącą jest Eneasz, i jego związek z królową i jej losem... Inna, wcześniejsza, mniej legendarna wersja jest taka, że w momencie kiedy nowe miasto zaczęło prosperować, król Iarbas zapragnął go sobie podporządkować żeniąc się z królową. Kiedy ta odmówiła, zagroził wojną. Nie chcą ulec, a jednocześnie chcąc uratować miasto, Elissa zbudowała stos ofiarny, na który weszła i tam zginęła z własnej ręki padając na miecz. 
I tak historia miasta i imperium zaczęła się od pierwszego wielkiego płomienia na wzgórzu Byrsa.... 

I koniec Kartaginy oznajmiły płomienie na szczycie Byrsy. I znów poczynione ręką kobiety, żony ostatniego wodza Kartaginy przeciw Rzymianiom, Hasdrubala Barca (wnuka legendarnego Hanibala). Po podpisaniu aktu kapitulacji przez męża, jego żona wzięła za ręce jego dwóch synów, zamknęła się w śwątyni na wzgórzu, którą następnie podpaliła. 

Wszystko to przewinęło mi się przed oczami gdy stałam na szczycie tego wzgórza, gdzie dziś na skutek meandrów historii stoi katedra wzniesiona przez Francuzów przy końcu XIX w, na fundamentach starożytnej świątyni, może tej którą podpaliła ręka ostatniej Kartaginki? 

Zresztą katedra też stoi tam nie przypadkowo. Dziś nie pełni już funkcji kościelnych, została zamieniona w muzeum, ale upamiętnia postać św. Ludwika IX z Francji, który zmarł na szczycie Byrsy w trakcie VIII wyprawy krzyżowej. 

I tak to niepozorne wzgórze było zalążkiem wielkiego miasta i imperium, było miejscem, gdzie jego historia dobiegła końca, potem było siedzibą rzymskiego prokonsula prowincji Afryka, a potem dynastii królów Wandalów rządzących Afryką Północną przez 100 lat. Czego te kamienie nie były światkami.... Rzeka historii płynie tam wartko... 

A swoją drogą, Kartagina odrodziła się jeszcze raz... jako miasto rzymskie, piękne i ważne... Na miejscu zaoranej punickiej Kartaginy powstało czwarte co do wielkości miasto imperium, ale o tym w następnym wpisie... 



Ex-katedra św. Ludwika na szczycie wzgórza. Piękne połączenie zachodniego i wschodniego stylu zarówno od zewnątrz jak i wewnątrz. 


Samotne drzewo na placu przy katedrze. Na pewno pamięta czasy wkrótce po budowie katedry, szkoda że nie jest jedną z tych długowiecznych oliwek...


W tle katedra, a w pierwszym rzędzie wspaniałe mozaiki zdobiące posadzki rzymskiej Kartaginy.


A oto i król Ludwik spogląda na nas... 


Jest i znacznie wczśniejszy cenotaf upamiętniający jego czasowy grób na wzgórzu (nieopodal fundamentów nieistniejącej XIII w. kaplicy).


Miejsca tego strzegą wspaniałe cyprysy, a w tle katedra.


Już w 1875 r. na wzgórzu Francuzi zorganizowali muzeum Kartaginy. Bez ich prac i starań wiele wspaniałych dzieł nie doczekałoby naszych czasów...


A jest co podziwiać... 


Wieki patrzą na nas... 


Posąg Matki Boskiej Różńca utknięty gdzieś w kąciku .....


Ołtarze zachwycają wykonaniem i pięknem użytego materiału... 


Na żywo są wielokroć piękniejsze, ale i zdjęcie pokazuje misterię wykonania... 


Ten sam ołtarz w perspektywie.... 




Katedra łączy płynnie architekturę i stylistykę wschodu i zachodu... 


Nad orientalnymi łukami spoczywa zachwycające drewniane sklepienie... 



Tu drewniane sklepienie w innej części katedry.



Nie braknie też mozaiek nawiązujących do stylu bizantyjskiego... 


A potem wychodzimy na gorące słońce i idziemy podziwiać Kartaginę czasów rzymskich.... 





















Komentarze

Popularne posty z tego bloga